pracowicie u mnie ostatnio było, ale nie miałam natchnienia do focenia.
Dlatego z małym poślizgiem wrzucam zdjątka z ostatniego okresu.
Oto wstęp do czegoś co może z gliny powstanie i nie popęka w czasie wypalania.
Ale jest cień nadziei, ze gliniaczki przeżyją, skoro przetrwały 100 kilometrową podróż.
Zobaczymy co z tego wyjdzie :):)
wstęp do kfiatkowego naszyjnika
trochę różyczek
rzut ogólny
plan na naszyjnik
no i jeden ze świeczników
ale to i tak jeszcze nie wszystko co zgliny sie wyturlało
ale resztę pokażę po pierwszym wypale :):)
Mam nadzieję że dotrzemy z Jagusią do jakiegoś pieca :):)
Glina to, to co pokochałam miłością od pierwszego wejrzenia.
OdpowiedzUsuńHmm wygląda bardzo ciekawie czekam na dalszy rozwój wypadków prace wyglądają na cieniutkie wiec raczej nic złego w piecu nie powinno ich spotkać tylko glina musi być dobrze wysuszona przed wypałem
OdpowiedzUsuńOoooooooooooo! Po wypaleniu i szkliwieniu pięknoty będą! :)
OdpowiedzUsuńjejku, zazdroszczę... nie miałam okazji nigdy spróbować... a marzy mi się!
OdpowiedzUsuńale jak to wypalic...? eeeh...
chyba będzie musiało pozostac to w sferze marzeń :(
zapowiada się bardzo interesująco :)
OdpowiedzUsuńInteresująco się to wszystko zapowiada. Ciekawa jestem efektu po szkliwieniu.
OdpowiedzUsuńpiękności... a jak wypalisz i wyszlifujesz wypolerujesz to dopiero beda skarby...
OdpowiedzUsuńBardzo kruche i subtelne. Trzymam kciuki, bo w piecu wiadomo, lubi pęknąć lub przy wyjmowaniu odpaść tu i tam. Szczególnie kiedy prace są tak cieniusieńkie.
OdpowiedzUsuńcudne te różyczki ;-))
OdpowiedzUsuńOj, jakie śliczne.. Zazdroszczę miejsca, w którym możesz się pobawić i czasu na lepienie - jakoś nie znajduję ani jednego, ani drugiego...
OdpowiedzUsuńOczami wyobraźni już widzę te cudeńka, które powstaną.. Zwłaszcza, że tak lubię takie proste w formie kwiatki :)
do Tobatki :):)
OdpowiedzUsuńTobi - mój warsztat pracy to stolik o wymiarach 60 x 70 u rodziców w domu przy oknie balkonowym :):) siatka z gliną, pudełko po serku na wodę i profesjonalny sprzęt ceramiczny jakim jest nóż do kartofli :):) i wykałaczki, no i pamiętać trzeba o profesjonalnej podkładce korkowej - obiadowej notabene :):). A czas hmm... ja nie świętuję, więc wtedy kiedy wszyscy choinkują i lepią pierniki ja lepię w glinie - ot tak wykorzystuję wolne od pracy chwile :):):). pozdrawiam wszystkich"profesjonalnych" rękodzielników :):)
wspaniały jest ten Twój "profesjonalizm" taki naturalny... podziwiam... podziwiam:)
OdpowiedzUsuń